11.02.2017
Bardzo sympatyczny młody człowiek postanowił 'odgruzować’ mieszkanie swojego ojca. Poprosił nas o pomoc. Z przyjemnością zrobimy, co w naszej mocy.
Przyjmujemy zlecenie i udajemy się do mieszkania w kamienicy z 1929 r. To są właśnie miejsca z klimatem. Ja uwielbiam takie mieszkania. Mają one swoją historię i niepowtarzalny charakter. Często sąsiadami są osoby, które doskonale pamiętają wojnę i wszystko to, co działo się później.
To bezcenna wartość. Wartość, którą powinniśmy dostrzegać i pielęgnować. Mieć kontakt z takimi osobami, czerpać od nich wiedzę i oferować swoją pomoc, bo takie osoby to naprawdę wartość bezcenna.
Ale do rzeczy: małe mieszkanko, w sam raz dla jednej osoby. Niestety, mocno zaniedbane. I nie chodzi tu o to, że zniszczone. Wcale nie. Nawet jakiś czas temu odbył się tu niewielki remont. Natomiast sposób użytkowania sprawił, że mieszkanie wymaga po prostu trochę 'miłości’ ;)).
To będzie typowy home staging. Chociaż celem nie jest ani sprzedaż, ani wynajęcie, tylko wykreowanie bardziej przyjaznej przestrzeni dla osoby tu mieszkającej. Praca polegać będzie głównie na uprzątnięciu niepotrzebnych, porozrzucanych przedmiotów, oczyszczeniu przestrzeni, zaaranżowaniu bardziej przytulnego środowiska :).
Zabieramy się więc do roboty. Najpierw oczywiście plan. Nie używam słowa 'projekt’, bo to zbyt wygórowane określenie na ten rodzaj home stagingu. Ale dobry plan to podstawa. Po ok. 20 minutach dyskusji mamy to. Teraz czas zakasać rękawy i do roboty!
Wszystkie 'niereprezentacyjne’ przedmioty muszą być pochowane i uporządkowane w szafkach, pawlaczach, schowkach i skrytkach. Na wierzchu zostaje tylko to, co używane jest na co dzień lub jest zbyt ciężkie czy nieporęczne by za każdym razem musiało być chowane i wyciągane. Oczywiście ’ na widoku’ obroni się też to, co jest po prostu ładne.
Z pomocą właściciela przeprowadzamy zatem reorganizację, sprzątamy przestrzeń i organizujemy ją tak, by osiągnąć przytulny, ale praktyczny efekt. Zbliża się wieczór. Przed nami jeszcze wyprawa do sklepu z ładnymi artykułami do wystroju wnętrz. Dlatego dokończenie zadania postanawiamy przeprowadzić dnia następnego.
12.02.2017
Wyprawa do sklepu okazała się efektywna, więc kilka nowych przedmiotów upiększy nasze mieszkanie.
Zostaje nam ostateczny szlif.
Praca była łatwa i przyjemna. Zamierzony efekt został osiągnięty, a właściciel przyznał się, że taki stan rzeczy chciałby utrzymać ;).
Na koniec zostaliśmy poczęstowani kawą, ciastem i kilkoma ciekawymi opowieściami. Wychodzimy zostawiając kawałek czyjegoś świata trochę bardziej uporządkowanym, czystym, przytulnym i pachnącym.
W lepszej przestrzeni wydarzają się lepsze rzeczy…
Wiemy o tym z doświadczenia. Trzymamy więc kciuki i cieszymy się z kolejnej, udanej metamorfozy.
Efekt końcowy można zobaczyć tutaj