28.08.2017
Napisała do nas dziewczyna, której rodzice postanowili przeprowadzić się na wieś, a swoje mieszkanie w mieście wynająć. Zrobili zdjęcia, dali ogłoszenie, ale odzewu jakoś nie było.
Po miesiącu bezowocnych wyczekiwań, dziewczyna postanowiła zadziałać i zgłosić się do nas.
No to jedziemy zobaczyć 'na żywo’ na czym rzecz polega i gdzie leży problem.
Mieszkanko na jednym z osiedli sypialnianych, dobra lokalizacja, cicho i sympatycznie.
W środku też nie ma tragedii. Niby wszystko poprawne, a jednak jakoś nie działa. Nie grzeszy, co prawda, wysublimowanym gustem, najwyższej klasy wyposażeniem, czy też niepowtarzalnym stylem, ale, umówmy się, nie zawsze o to chodzi.
Mieszkanie nie ma stylu. Nie ma tu ciepła.
Naprawdę wystarczy kilka niewielkich zmian, aby je rozświetlić, ocieplić i nadać charakter.
Nie potrzeba wiele. I dobrze, bo i budżet nie obejmuje spektakularnych wydatków ;).
Tutaj potrzebna jest gra światłem, przytulne tkaniny i zwiększenie funkcjonalności.
Należy pozbyć się też niepotrzebnych prywatnych przedmiotów, zachęcając tym samym potencjalnych klientów do zagospodarowania przestrzeni w ich stylu.
Po ocenie sytuacji niezbędna okazuje się wizyta w sklepie z dodatkami do wnętrz. Wybieramy
z rozwagą, bo finanse mocno nas ograniczają, ale przecież nie z takimi ograniczeniami sobie radziliśmy!
29.08.2017
Na drugi dzień wracamy do mieszkania i zabieramy się do pracy.
Trochę sprzątania, trochę porządkowania przestrzeni, kilka przymiarek do nowego umeblowania. Finalnie postanawiamy pozostawić meble na ich wcześniejszych pozycjach
i zabieramy się do upiększania wnętrza.
Niestety pojawia się drobny problem: pomyłka w rozmiarze pościeli. Zdarza się.
Musimy wrócić do sklepu. Naprawiamy błąd, nie mogąc przejść obojętnie obok przecenionych lampionów ;)). Na pewno znajdą w mieszkaniu swoje miejsce i nadadzą mu dodatkowego uroku.
Po powrocie czeka nas trochę pracy przy dostosowaniu starego, oraz zamontowaniu nowego oświetlenia.
’Z elektryką, panie, to zawsze można się zdziwić’ ;0.
No cóż, robota przedłuży się o jeden dzień.
30.08.2017
Wracamy do pracy. Na szczęście wszystko poszło sprawnie, choć nie obyło się bez wizyty
w sklepie elektrycznym.
Po południu zostaje nam tylko dopieścić szczegóły.
Na miejsce przyjeżdżają właściciele. Powiem szczerze, że nie spodziewałam się takiej reakcji. Są zupełnie oniemiali i zachwyceni tym, że kilkoma szczegółami udało się osiągnąć taki efekt. Przyznają, że sami by na to nie wpadli.
Cóż, cieszy nas to ogromnie.
Ale ja osobiście, po każdej takiej metamorfozie, czuję coś znacznie więcej niż radość. Możecie się śmiać, ale dla mnie to ma bezcenną wartość: zmiana, przekonanie, efekt, pomoc.
Jakby po każdym takim sukcesie zapalało się we mnie światło. Ta wewnętrzna żarówka, która czasami tylko się żarzy, rozbłyska jasno, oświetlając drogę przede mną…
Mówię wam: bezcenne…
Efekt końcowy można zobaczyć tutaj